Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

wtorek, 3 czerwca 2014

"Wszystko zależy od przyimka. Bralczyk, Miodek, Markowski w rozmowie z Jerzym Sosnowskim"



 



Tytuł: Wszystko zależy od przyimka. Bralczyk, Miodek, Markowski w rozmowie z Jerzym Sosnowskim
Wydawnictwo: Agora S.A.
Rok wydania: 2014







I nadziwić się nie mogę, jak nasza mowa śliczna!
 
„Rospondówka" - tak studenci wrocławskiej polonistyki nazywają część budynku uniwersytetu, w którym swe sale mają językoznawcy. To osobny gatunek wśród polonistycznej społeczności. Nigdy nie czułam się dobrze w tym językowym rezerwacie, wolałam nasze literackie pogaduchy, bez skomplikowanych zasad i norm. I nawet wykłady ze znanym profesorem Miodkiem nie rozpaliły we mnie miłości do językoznawczych przedmiotów, choć przyznać muszę, że naszą mowę ojczystą kocham i uwielbiam wyciskać z materii językowej wszystkie soki, bawiąc się doskonale przy tworzeniu  neologizmów.

Wspomniany przeze mnie profesor Miodek wraz ze swoimi kolegami po fachu, wybitnymi językoznawcami- profesorem Bralczykiem i profesorem Markowskim wpadli na genialny pomysł. Otóż, stwierdzili, że chcą sobie porozmawiać o kulturze naszego rodzimego języka, tylko do tego potrzebny jest im ktoś czwarty, kto przypilnuje, by nasi uczeni nie zbaczali z obranej ścieżki tematycznej w dygresyjne manowce. Padło na Jerzego Sosnowskiego - pisarza i redaktora radiowego. I tak oto została spisana rozmowa trzech mędrców, której ogólnym tematem jest kultura języka, przy czym, jak to we wstępie wyjaśnia Sosnowski, (...) chodziło nie tyle o surowy kodeks, jakich błędów należy się wystrzegać, ile o pokazanie, jakie możliwości stwarza mówienie po polsku; możliwości, które bywają pokusami, ale stanowią też szansę.

I dywagują sobie Panowie na tematy różne, łapią język in flagranti, prześwietlając internetowy slang oraz związaną z nim netykietę, zastanawiają się nad potencjalnymi zagrożeniami czyhającymi na polszczyznę (zanik znaków diakrytycznych, amerykanizacja języka, wulgaryzacja, hiperbolizacja języka), dyskutują o swoich ulubionych słówkach (ileż to emocji może wzbudzić słówko "aczkolwiek"!), męskocentrycznej gramatyce (czy wypada mówić "premiera" na kobietę premier?). Wątków jest tutaj mnóstwo, a do tego uroku całej publikacji dodają dowcipne anegdotki z życia wzięte. Dlatego nie musicie się obawiać, że do waszych rąk trafia kolejna nudna pozycja pisana naukowym dyskursem.

Okazuje się, że profesorowie sami mają wiele wątpliwości i kilkakrotnie podczas rozmowy podkreślają, że nie chcą być wyroczniami w sprawach poprawności. Atmosfera jest luźna, dyskusja żywa i świetnie poprowadzona, tak, iż miałam wrażenie, że siedzę sobie gdzieś z boku i przysłuchuje się tym cudnym przekomarzaniom, uroczym dywagacjom i zabawom. Tak, bo Panowie też świetnie bawią się w swoim towarzystwie, próbują znajdować polskie odpowiedniki dla angielskich zapożyczeń. Mi najbardziej przypadło do gustu zastąpienie popularnych fejsowych "lajków" "podobkami".

Jerzy Sosnowski jako moderator miał trudne zadanie. Spróbujcie zapanować nad trzema żywiołami! Ale muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem, bo Pan redaktor świetnie sobie poradził. Każda rozmowa próbuje wymknąć się, by pohasać po tematach niekoniecznie związanych z poruszanym wątkiem, jednak Sosnowski czujnym okiem śledzi tory dyskusji i nie pozwala się zwodzić. Dzięki temu nie miałam wrażenia poznawczego chaosu, a jeżeli już czasami Panowie za bardzo się zagalopowali, to moderator zawsze skrzętnie podsumowuje całą rozmowę, wyłuszczając przy tym istotne problemy.

I choć nasi bohaterowie są bardzo rozgadani i niekiedy chaotyczni, to układ zaproponowany przez wydawcę jest przejrzysty i czytelny. Rozmowy zostały podzielone tematycznie na trzynaście rozdziałów, w których dominuje jakaś tendencja widoczna we współczesnej polszczyźnie. I przyznać muszę, że czyta się to jak świetną powieść z dobrze skonstruowanymi dialogami i wyrazistymi postaciami. Taki sposób analizy kondycji naszej mowy ojczystej jest przystępny dla każdego, bo w lekkiej formie porusza istotne problemy.

Ale jest to książka nie tylko o błędach, tendencjach, kierunkach, w których podąża polszczyzna, to również książka o wielkiej miłości do języka polskiego, odkrywająca bogactwo i elastyczność naszej ojczystej mowy, pokazująca przy tym możliwości jakie dają nam wszystkie reguły i normy, wystarczy tylko po nie sięgnąć ręką i umieć z nich skorzystać.



2 komentarze:

  1. Trzej tenorzy języka polskiego gwarantują wyśmienitą lekturę. Z profesorem Markowskim mam do czynienia na studiach i muszę przyznać, że jest to rewelacyjny (i bardzo sympatyczny!) wykładowca oraz oczywiście językoznawca.

    OdpowiedzUsuń
  2. ja z kolei miałam wykłady z prof. Miodkiem, którego równie miło i z sentymentem wspominam :)

    OdpowiedzUsuń

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.