Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

poniedziałek, 1 września 2014

Ilona Wiśniewska "Białe. Zimna wyspa Spitsbergen"



 


Autorka: Ilona Wiśniewska
Tytuł: Białe. Zimna wyspa Spitsbergen
Wydawnictwo: Czarne
Seria: Reportaż
Rok wydania: 2014




Spitsbergen to największa wyspa archipelagu Svalbard położonego w Arktyce. Longyearbyen to z kolei największa i najdalej wysunięta na północ osada, w której żyje około dwóch tysięcy ludzi. Są tu obywatele ponad pięćdziesięciu krajów, którzy przybyli na lodowatą północ z różnych powodów. Wśród nich znalazła się Ilona Wiśniewska, która po raz pierwszy przyleciała tutaj w 2009 roku.

Autorka spytana na spotkaniu skąd pomysł na wyprowadzkę do miejsca, w którym, jak sama pisze latem jest tutaj jasno i zimno, a zimą ciemno i bardzo zimno, odpowiedziała, że wszystko przez wrocławskie upały i brak klimatyzacji w pracy. Siedząc bowiem dnia pewnego w gorącym biurze, podglądała przez internetowe kamerki stację polarną na Longyearbyen, wtedy poczuła, że musi tam pojechać. Nie sądziła, że pokocha to miejsce i już go nie opuści.

Pozostała zatem na końcu świata, gdzie słońce świeci przez pół roku, a przez drugie pół panuje noc polarna, renifery włóczą się po ulicach jak bezdomne psy, a niedźwiedzi polarnych jest o pół tysiąca więcej niż ludzi, choć nie jest  łatwo takiego misiaka spotkać.

Nie przyroda jednak fascynuje naszą reporterkę, ale osoby, które przybyły do krainy lodu, by tu zamknąć lub rozpocząć jakiś etap swojego życia, bo „Białe" to swoista kronika, w której losy zwykłych ludzi przeplatają się z historią archipelagu.

Na wspomnianym już wcześniej przeze mnie spotkaniu Ilona Wiśniewska opowiadała, że powstało mnóstwo publikacji na temat Spitsbergenu, ale większość z nich opowiada wciąż o tych samych ludziach. Ona chciała natomiast opisać historie osób niewidzialnych, nieznanych, o których nikt nie słyszał. Dlatego tak dobrze jej się pisało, bo miała świadomość tego, że nikt przed nią nie wpadł na podobny pomysł.

Poznajemy zatem historię Galiny, która wyskoczyła ze statku i przeżyła kąpiel w Morzu Arktycznym, Haralda, etatowego myśliwego, Hiawaty, zbieracza kaczego puchu, który wylądował w psychiatryku za usiłowanie zabójstwa własnego syna, Karoliny, właścicielki psiarni, pierwszej kobiety myśliwej, która w ciągu pięciu lat zabiła siedemdziesięcioro siedem niedźwiedzi.

Ludzkie losy splatają się tu z losami miejsc i zwierząt. Reporterka opowiada o jedynym psie, który na wyspie ma swój nagrobek, pisze o narodowych świętach obchodzonych przez emigrantów, którzy w ten sposób chcą zachować swoje tradycje, zagląda do miejsc niedostępnych turystom, pisze o największym na świecie Globalnym Banku Nasion,  gdzie znajduje się ich ponad siedemset tysięcy, opowiada o Piramidzie - mieście-widmo, w którym stoi najdalej na północ wysunięty pomnik Lenina, opisuje również historię Spitsbergen, zagląda do Hornsund zwanego MałąPolską, bo tam znajduje się nasza naukowa stacja.

Ilona Wiśniewska musiała zmienić styl życia, przystosować się do zupełnie nowych warunków, o tym również opowiada w swojej książce. Pisze o pierwszym tygodniu, kiedy nie mogła spać, bo słońce non stop było w zenicie, o pierwszej przeżytej nocy polarnej, gdzie ratunkiem dla utrzymania formy był rower, o hyttach, domkach, w których mieszkają. I to jest jedną z wartości „Białego" - jej subiektywizm, intymność, która w połączeniu z wnikliwością i ciekawością autorki oraz jej ogólną wiedzą dotyczącą faktów historycznych daje nam świetny obraz życia w Arktyce.

To, co uderza w tych historiach, to ich okrucieństwo. Wiśniewska pisze bowiem o polowaniach, „rarytasach" kulinarnych w postaci reniferowych języków, wściekłych lisach, przez które obowiązuje zakaz hodowli kotów na wyspie. Są tu historie tragiczne, dużo śmiertelnych wypadków, przegranych walk z żywiołem jakim jest woda i lód. I ciemność, o której autorka potrafi pisać na wiele sposobów, nadając jej tym samym różne odcienie.

„Białe" to nie tylko reportaż, to przede wszystkim książka o poszukiwaniu własnego miejsca na ziemi, tożsamości, o tolerancji i szacunku dla innych oraz o wymagającej miłości do miejsca, które nie zawsze jest nam przyjazne.

4 komentarze:

  1. Jestem w trakcie lektury i mniej więcej w trzecim reportażu zaczął przeszkadzać mi lekki chaos. Myślałam, że pochłonę książkę w jeden dzień, a tu niespodzianka - płynności czytania brak.;( To wszystko jest naturalnie ciekawe, ale wolę bardziej poukładany styl opowiadania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, a ja właśnie mam wrażenie, że ten reportaż jest poukładany :). Ale narracja jest leniwa, więc nawet jak odczuwasz lekki chaos, to niespieszny tok opowiadania powinien pomóc przy ogarnięciu wątków :) A dzisiaj o 19 jest w Wawie spotkanie z autorką w Południku Zero na Wilczej 25. Warto się wybrać, bo autorka puszcza slajdy i filmiki :)

      Usuń
    2. Tak, wiedziałam o tym spotkaniu, ale po lekturze książki stwierdziłam, że wystarczy mi Twój wpis i ew. relacje innych.;)

      Usuń
    3. oooo, szkoda, bo te zdjęcia są ciekawe, szkoda,że w książce ich nie ma

      Usuń

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.